Grzegorz Hryciuk: Ludobójstwo w „Arkadii” – czystka etniczna na Wołyniu i w Galicji Wschodniej w latach 1943–45

We wspomnieniach lat dziecięcych części Polaków Wołyń jawił się często jako Arkadia. Ale nigdy nią nie był. Konflikt narodowościowy tlił się nieustannie, a niekiedy rozpalał się jaśniejszym płomieniem tu i w oddzielonej „kordonem sokalskim” Galicji Wschodniej oraz w sąsiadującej przez Bug wschodniej Lubelszczyźnie. Potęgowany biedą, krótkowzroczną polityką władz państwowych, agitacją społeczną, a wreszcie oddziaływaniem ksenofobicznych, „integralnych” nacjonalizmów zyskał na intensywności w okresie poprzedzającym wybuch II wojny światowej.

Wojna nie tylko go nie ugasiła, lecz jeszcze wzmogła. Radość manifestowana przez część ludności ukraińskiej po upokarzającej klęsce Polski, polityka sowieckiego okupanta faworyzująca Ukraińców, próba wzniecenia przez Organizację Ukraińskich Nacjonalistów „rewolucji narodowej” na Podkarpaciu w drugiej dekadzie września, polska kontrakcja oraz liczne napady na uchodźców i osadników polskich wypełniły i tak obciążoną hipotekę polsko-ukraińskich relacji.

Kto wróg, kto sojusznik

Do niebywałego wzrostu popularności ukraińskiego ruchu nacjonalistycznego, zwłaszcza odłamu skupionego wokół Stepana Bandery, przyczyniło się szybkie rozczarowanie porządkami sowieckimi i wiązane z III Rzeszą nadzieje na utworzenie państwa ukraińskiego. Niemałe znaczenie miał tu także nimb bezkompromisowych i ofiarnych bojowników o niepodległość Ukrainy, który chętnie przywdziewali nacjonaliści. Dlatego mimo bezwzględnego terroru NKWD OUN zdołała stworzyć rozbudowaną siatkę zakonspirowanych struktur, gotujących się do powstania przeciwko Sowietom w chwili wybuchu wojny niemiecko-sowieckiej.

Latem 1941 roku wśród wrogów narodu ukraińskiego wymienianych w wezwaniach do walki sygnowanych przez OUN poczesne miejsce wraz z Moskalami i Żydami zajęli Polacy. Obok wystąpień antyżydowskich w Galicji Wschodniej doszło wówczas do mordów na ludności polskiej, którym - jak w przypadku zabójstwa dziewięciu Polaków z Poznanki Hetmańskiej - nacjonaliści nadawali pozór egzekucji, wykonanej na podstawie wyroku „sądu doraźnego OUN”.

Potęgowaniu się nieporozumień i wzajemnych oskarżeń polsko-ukraińskich sprzyjała polityka niemiecka, wykorzystująca antagonizm narodowościowy. Zapewniając Ukraińcom względne uprzywilejowanie, Niemcy równocześnie zatrudniali Polaków jako fachowców w aparacie gospodarczym i niektórych ogniwach administracji okupacyjnej.

Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów, której oferta sojuszniczej współpracy została odrzucona przez kierownictwo III Rzeszy, schodząc do podziemia i stawiając na działania organizacyjne i propagandowe, w końcu 1942 roku została postawiona przed poważnym dylematem – kontynuować dotychczasowa politykę czy wystąpić zbrojnie pod hasłem walki o „samostijną i soborną” (niepodległą i zjednoczoną) Ukrainę. Nienawiść Ukraińców na Wołyniu do brutalnego okupanta niemieckiego, pojawienie się tam partyzantki sowieckiej, aktywność konkurencji politycznej, np. Tarasa Bulby-Borowcia, zwolennika petlurowskiego ukraińskiego rządu na wychodźstwie, a także wizja zwycięstwa aliantów (po sukcesach w Afryce Północnej) skłoniła kierownictwo OUN-B do podjęcia wysiłku stworzenia własnej siły zbrojnej – armii partyzanckiej o nazwie Ukraińska Powstańcza Armia. Jej formowanie rozpoczęło się w październiku 1942 roku, a pierwsze poważniejsze akcje przypadły na początek 1943 r.

Doświadczenie z Zagłady

Podstawowym problemem okazało się jednak określenie priorytetów politycznych i wojskowych UPA. Choć w hierarchii wrogów Polacy znaleźli się na trzecim – po ZSRR i Niemczech Hitlera – miejscu, to jednak z racji ich słabości, a zarazem z powodu obaw przed ich postawą w obliczu ewentualnego nadejścia Armii Czerwonej ze wschodu lub wojsk polskich z zachodu (nie wykluczano bowiem powtórzenia się scenariusza z 1918 roku, czyli erozji wewnętrznej Niemiec przy słabości wyczerpanego wojną Związku Sowieckiego) kusić zaczęła wizja przeprowadzenia akcji przeciwko Polakom. Oprócz rozwiązania fundamentalnego konfliktu granicznego mogła ona przynieść konsolidację Ukraińców wokół nacjonalistów, a przy tym dawała perspektywę łatwego zwycięstwa.

Decyzja o usunięciu Polaków z terenów uznawanych przez nacjonalistów z OUN za „etniczne ziemie ukraińskie”  zapadła zapewne w czasie narady referentów wojskowych OUN w październiku 1942 roku we Lwowie lub w kilka miesięcy po niej. Ludność polska miała zostać wygnana siłą, opierających się zamierzano zlikwidować fizycznie. Do pierwszego masowego mordu na Polakach doszło w lutym 1943 roku w Parośli. Zbrodnia ta była – jak przekonująco dowiódł Grzegorz Motyka – dziełem oddziału zbrojnego OUN „Dowbeszki-Korobki”. Wyjątkowa brutalność mordu (z wykorzystaniem m.in. siekier) odbiła się szerokim echem na całym Wołyniu. Informacje o nim znalazły się nawet w meldunkach partyzantki sowieckiej. Kolejne miesiące przyniosły nasilenie ataków. Ich ofiarą padała ludność polska mieszkająca w futorach, koloniach i majątkach ziemskich.

Skokowy wzrost liczby mordów nastąpił po zasileniu oddziałów UPA przez policjantów ukraińskich zbiegłych z formacji pomocniczych w służbie niemieckiej w kwietniu – maju 1943 r. Wnieśli oni często doświadczenie wyniesione z akcji mordowania ludności żydowskiej, które zlecali im niemieccy zwierzchnicy. Jak się wydaje, destrukcyjne doświadczenie udziału w zagładzie Żydów lub nawet tylko jej obserwacji uświadomiło nacjonalistom ukraińskim skuteczność tej metody w pozbywaniu się ideologicznego wroga – co ważne: przy zachowaniu bezkarności. Mogło wpłynąć na podjęcie decyzji przez kierujących oddziałami UPA na Wołyniu – w tym głównie Dymitra Klaczkiwskiego „Kłyma Sawura ”– o przystąpieniu do fizycznej likwidacji polskiej ludności Wołynia.

Apogeum „akcji antypolskiej” przypadło na początek pierwszej dekady lipca 1943 roku. 11 i 12 lipca doszło do napadów na około 200 miejscowości, w których mieszkali Polacy. W atakach tych obok formacji UPA brały udział bojówki Służby Bezpieczeństwa Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów oraz zmobilizowana, niekiedy zachęcona możliwością rabunku, ludność niektórych wsi ukraińskich. Kolejna wielka fala mordów przetoczyła się przez zachodnie powiaty Wołynia w sierpniu 1943 roku. O ich okrucieństwie świadczyć może przykład dwóch sąsiadujących wsi Ostrówki i Wola Ostrowiecka, w których śmierć poniosło 1200 ich mieszkańców.

Zaplanowana akcja

Mimo że decyzja o eksterminacji Polaków może się jawić jako samowola lub rozszerzająca interpretacja rozkazów kierownictwa OUN, w rzeczywistości w sierpniu 1943 i w 1944 roku masowe mordy zyskały jego aprobatę. Do szczególnie gorących zwolenników brutalnej czystki należał nowy krajowy przywódca OUN Roman Szuchewycz. Fizyczna likwidacja ludności polskiej mająca wszelkie znamiona ludobójstwa była pierwszym etapem depolonizacji Wołynia. Jesienią 1943 roku kierownictwo OUN wydało też rozkaz dotyczący niszczenia materialnych świadectw obecności Polaków na Wołyniu. Zalecono w nim nawet karczowanie drzew owocowych, które po spaleniu lub rozebraniu sadyb mogłyby stanowić znak istnienia tam niegdyś polskich wsi lub futorów.

Zaplanowana i przeprowadzona przez siły nacjonalistów ukraińskich czystka etniczna spowodowała śmierć od 35 tys. do 60 tys. polskich mieszkańców Wołynia.

Wieści o mordach na Wołyniu wraz z dziesiątkami tysięcy uciekinierów dotarły latem 1943 roku do Galicji Wschodniej i na Lubelszczyznę. Na południu wzbudziły przerażenie, na zachodzie, za Bugiem, zaowocowały wystąpieniami zbrojnymi polskiego podziemia przeciwko ludności ukraińskiej. Choć przypadki zabójstw policjantów ukraińskich i działaczy UCK zdarzyły się jeszcze w pierwszych miesiącach 1943 roku, to jednak nie miały charakteru masowego. Pierwszy atak (w maju 1943 roku), w którym społeczność ukraińska w Lubelskiem poniosła większe ofiary, wiązał się z próbą zlikwidowania „kordonu sanitarnego” złożonego z ludności ukraińskiej wokół miejscowości zasiedlonych przez niemieckich kolonistów na Zamojszczyźnie. Do liczniejszych ataków na wsie ukraińskie doszło późnym latem 1943 i na początku 1944 roku. Zginęło wtedy kilka tysięcy Ukraińców. Niektóre z polskich akcji odwetowych miały znamiona zbrodni wojennych. Wraz z przybyciem ze wschodu oddziałów UPA w 1944 roku wojna partyzancka przybrała bardziej zaciekły charakter, a towarzyszyły jej równie często mordy na polskiej ludności cywilnej. Ogółem jednak polski odwet przyniósł stronie ukraińskiej zwłaszcza w 1945 r. straty znacznie niższe.

W 1944 roku metody zastosowane na Wołyniu OUN przeniosła niemal w pełnym wymiarze do dystryktu Galicji. Deklarowanym i zapisanym w dyrektywach i rozkazach ogniw OUN i UPA celem była likwidacja tzw. aktywnego elementu polskiego (przede wszystkim mężczyzn, jednak zalecenia te były powszechnie lekceważone) i zmuszenie do ucieczki ludności polskiej z Galicji Wschodniej. Ze względu m.in. na siłę podziemia i liczebność żywiołu polskiego, jak również mając na uwadze negatywne propagandowe reperkusje mordów na Wołyniu, nie stawiano już zadania fizycznego unicestwienia całej ludności polskiej. Niemniej jednak do połowy 1944 roku liczba ofiar po stronie polskiej sięgnęła co najmniej 10–12 tys. (przy stratach ukraińskich poniesionych w akcjach odwetowych sięgających niecałych 5 proc. tej liczby), nie licząc około 300 tys. osób, które zdecydowały się uciec na zachód w obawie przed terrorem rozpętanym przez OUN-UPA.

W drugiej połowie 1944 roku, już po wkroczeniu na te tereny Armii Czerwonej (czyli „za drugiego Sowieta”), napady na ludność i wsie polskie nie ustały. Na początku 1945 roku doszło do bezprecedensowego nasilenia ataków na Polaków na Podolu. Przedstawiane fałszywie w meldunkach UPA jako zwycięskie boje z polskimi oddziałami w służbie NKWD akcje oznaczały z reguły napady na bezbronnych starców, kobiety, dzieci. Ogółem od 1943 do 1946 roku w Galicji Wschodniej ukraińscy nacjonaliści zamordowali około 20–25 tys. Polaków.

Wygaśnięcie antypolskich działań OUN-UPA na Kresach Wschodnich nastąpiło w połowie 1945 roku wraz z przyśpieszeniem tempa przesiedleń ludności polskiej. Jednym z trwałych efektów czystki etnicznej realizowanej przez OUN-UPA było to, że Wołyń i Galicja Wschodnia stały się niemal homogenicznie ukraińskie, choć pod dominacją sowiecką. Po zagładzie ludności żydowskiej, mordach, ucieczce i wysiedleniu Polaków zanikł tam ostatecznie fenomen różnojęzycznej, wielowyznaniowej i wielokulturowej, wspólnej małej ojczyzny.

Grzegorz Hryciuk

do góry